Tramwajem
Średnia wieku sześćdziesiąt dwa
Na każdym przystanku zrywa dach
Stoję zwinięty przy rurze
A oczy odbierają mi oddech
Bo ich siedzenia
Ich powietrze
Nienawiść wyryta szarzyzną
Średnia wieku pięćdziesiąt dwa
Na każdym rondzie tracimy czas
Ktoś stoi obok
Ucieknę w drugi kąt
Bo wąsko
Babcia głaszcze psa
Nadepnął mnie siwy pan
Średnia wieku czterdzieści dwa
I słowa słyszę
Choć w aparacie baterii brak
Lżej odrobinę
Chuda pani miażdży mi bark
A tramwajarz
Ugniata kartofle
Średnia wieku trzydzieści dwa
Ludzie z workami szkła
Ze stłuczonych marzeń
Jadą bo muszą
Bo pękła wolności kra
I śmiech przez maski
Wypływa goryczą
Średnia wieku dwadzieścia dwa
Nie postoisz nawet
Bo każdy biega
Pilot zielonego światła
Powietrza też mało
Wysiadam przed przystankiem
Bo spaliła się racja
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.