tratwa
płyniemy ponad dniami
na plastikowej tratwie
porwani żółtym prądem
z ramion matki brzegów
skrzypią lichym srebrem
stery przestrzeń tnące
wskazówki zegarków
służą za kompasy
rzeka ciężkiem mułem
toczy się jak losy
pochłanianych szczątków
przerdzewiałych marzeń
powalonych masztów
bezśladu zieleni
autor
Feliks K.
Dodano: 2019-07-06 19:48:27
Ten wiersz przeczytano 2280 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
Wiersz zatrzymuje, ba nawet każdy wers z osobna...
bez koła ratunkowego
A ja lubię w wierszach zabawę liczbą mnogą, może dla
kontrastu mego odmieniania się przez przypadki
najczęściej w pojedynczej.
Plastikowa tratwa... czytam w nawiązaniu do "pantha
rei" - co immanentnie wiąże się z determinizmem i
rezygnacją. Pointa - najpierw wydała mi się właśnie
taka, bezsilna... jednak "ani śladu" jednak zawiera w
sobie jakieś dalsze poszukiwanie, nadzieję.
Jak zawsze podziwiam wiersz.
Bardzo ciekawy wiersz
Pozdrawiam :)
Nie zwracam zbytnio uwagi na tagi, zwykle daję losowe.
Dziękuję za odwiedziny.
też podobnie oceniam a ponadto - czy fraszka?
... zmieniłbym:
kompasy -> kompas
losy -> los
"przerdzewiałe marzenia
powalone maszty"
... uważam, że to poprawia rytm i odbiór. Ogólnie mnie
na tak...