TRELE
cydrowe trele
roztrząsają nad sadem
ciszę drażniąc ospałe
pocałunki zachłannej
promieni słońca rosy
leżysz w moich ramionach
pachnąc wieczoru pożądaniem
dzień ostudza namiętność
noc wzbrania się
kusząc smakiem ust
kusząc delikatnych piersi...
a cydrowe trele
rumieniąc się wstydem
dojrzewają do rozkoszy
zmysłów podniebienia
3-50
Komentarze (8)
:)
:)
fakt, lecz czytelnik odbioru. Zawsze tak jest. Zatem
Twoje zdanie znam(y). I fajnie. I super. A jak napisze
autor kolejny? Cóż tak jak chce. Jak czytelnik
odbierze tak jak chce. I o to w tym wszystkim chodzi
;)
ok, autor jest ojcem wiersza i decydentem jego
wyglądu.
super, bądź zdanie twoje Mariat ;) Jako, że kostkę
układa się z chaosu można rozkładać, prostować wersy.
Trudno do ciebie nie trafia, cóż. Tak ma być ;)
Najważniejsze, żę podjęłaś trud przeczytania. Za co
serdecznie dziękuję ;)
Rzucona garść treści jako sygnał, że coś się rodzi,
ale dobrym wierszem tego nie nazwę, ponieważ jest tak
ewidentnie zakręcone inwersją, że trzeba najpierw
rozprostować poszczególne wersy, poprzekładać jak w
kostce Rubika kolory na swoje miejsce, by było wiadomo
co tu zapodane.
Wg mnie - jest to jakiś szkielet wiersza ostro
przetrącony. Niestety, nie punktuję, bo do mnie nie
dotarł jego przekaz.
Dziękuję Pani Mario, również miłego wieczoru życzę :)
Ciekawy wiersz, z miłością pisany.
Pozdrawiam :)