Tren
w osieroconym domu
ściany chodzą na palcach
perlisty śmiech
owinięty skrzętnie
watą wspomnień
tkwi kneblem w krtani
lustra stęsknione odbicia
zaszły mgłą łez
ropiejąca rana nieobecności
cuchnie alkoholem
żyły podcięte pustką
broczą czarną rozpaczą
pod łóżkiem sypiam
jak pies
węsząc zapachu
naszej ostatniej nocy
Komentarze (4)
przejmująco....
smutny to dom w któym brak tego ciepła i blasku i
radosci a tylko ze scian spływają słone łzy i
alkohol....i zakonczenie az dławi w gardle....to
przekre ale niestety prawdziwe...bardzo osobisty
wiersz...pozdrawiam...
każde słowo płacze i rani, wiersz nie puszcza za
pierwszym czytaniem, po reaz drugi coś staje w krtani
i toczy się gorzka łza.
Ma w sobie coś ciekawego.
I dwa ostatnie wersy fajne ;D.