Tren
pamięci ukochanego jamniczka Cezarka
Jak ciężko mą rozpacz jest w słowach
wyrazić
Po tym, gdy nagle Zniknąłeś gdzieś w
obłoczkach
Gdy naturę radosną gwałtowne cierpienie
zdołało zdławić
A bezwzględna śmierć zdmuchnęła błysk w
ślicznych Twych oczkach
Nadstawiam ucha, by usłyszeć śmieszne Twe
tupanie
Gdy licząc na smakołyk z radością
Biegniesz
Spojrzenia wypatrują Ciebie i z tą nadzieją
są rzucane
Niestety wiem, że nie odnajdą już Ciebie
Cóż mam więc począć, gdy serce pęka?
Gdzie wysłać myśli wciąż dręczące?
Jak sobie poradzić, gdy łzy jak udręka
Zalewają oczy nieustannie Ciebie
wypatrujące?
Tak wiele pytań, a nikt z odpowiedzią nie
śpieszy
Tak wiele wątpliwości, a ze wskazówką każdy
skąpi
Pozostaje mi czekać, aż czas rany uleczy
Choć mam wątpliwości, czy kiedykolwiek to
nastąpi
Komentarze (3)
Bardzo wymowny wiersz, po utracie ukochanego
zwierzaczka, pozdrawiam :)
głupstwa piszesz i robisz on byłby szczęśliwy gdybyś
innego pod dach przyjęła tobie dobrze zrobi a on w
psim niebie ogonkiem do ciebie pomacha ;)
no cóż...
Strata zwierzaka to smutek ogromny, wiem coś o tym:(
ale forma w jakiej to opisujesz wzbudza niestety
śmiech niepohamowany, zamiast żalu.
Wyszła Ci farsa.