Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Trochę mnie w swawolach

Międzynarodowa wystawa psów w Świętochłowicach

Poszedłem, bo to blisko mego domu, kupiłem bilet z psią mordką –wszedłem olśnienie
pies na każde skinienie
Duże, małe, be pcheł i z pchłami, białe łaciate, jak to między psami
Jedne szczękały, inne mordki trzymały na zamek będąc frezurowane, inne nie dbały o to wcale
Od boksu do boksu przemierzam wystawę, i na ocenę nawet się nie ważę,
kudłate o brązowych wstęgach, inne golutkie trzęsące się z zimna.
Przy każdym piesku i ogromnym psie – one ładne z fryzurą, zanadto w mundurki obcisłe
Każdy boks dla innej rasy, a tych psich ras co nie miara,
arystokratyczne imiona, od prostych nazw wara
Podobają mi się te i tamte, skłonny jestem je pogłaskać,
ale czy to wiadomo, z kim do gościa jeden gryzie, drugi liżąc mlaska
Nasyciłem wzrok tymi psimi pięknościami, trafiłem do boksu, gdzie, tacy jak ja, mężczyźni sami .
Do tego konkursu może przystąpić osoba dorodna, postawna, prosta jak struna – i nie mającej na sobie ptasiego pierza, sierści, lekko na piersiach owłosiona
Spełniam warunki – nie mam na sobie pierza i sierści, włosów parę mam na piersi
Rozebrali mnie do połowy, na łeb kaganiec i powróż na szyję zwaną z psiarzy smyczą,
latam po wybiegu, jurorzy poważni inni się śmieją
Aportuję, poszczekuję na niby, podnoszę nogę jakbym chciał siki.
Głowami, ci od wyceny pytają o rasę i narodziny, szczekam że jestem Ślązakiem od urodzenia a pieskiem od chwili do konkursu przystąpienia.
Podaję łapki, gnam za rzuconą kością, i powiem prawdę pragnę wrócić do ludzi, i być ubrany, nie straszyć nagością.
Deliberują a jest nas mężczyzn psów co najmniej wiele, jurorzy palcem wskazują na mnie
i jednomyślnie nazywają mnie czempionem
Dostaję medal, dyplom i kość jako zagrychę – wychodzę z wystawy a tu ci od aparatów, z notesami =boże ja z tego nie wyjdę.
Pytają kiedy byłem za pan brat z suczką i jakiej była ona rasy, i czy wylęgły się z tego jakieś małe bobasy.
Oczy mnie bolą od fleszów tych panów, krzyczę mam dyplom i order jako pies, jako czempion ale żywy jestem mężczyzną,
macham ręką oni się nie odczepią
Proszę popatrzeć na foto, na nim ja czempion- rasa górnośląska –ogon jak barwna wstążka
Na piersi, bez sierści srebrna oznaka czempiona, dyplom bez mojego nazwiska – wielka dla mnie oznaczonego szkoda
Opisałem mniej więcej moją przygodę na wystawie rasowych psów, czempionie do mnie od dzisiaj mów
Wracam do domu w kieszeni order i dyplom wstąpiłem po kwiaty do kwiaciarni, kto to widział dziś, by mieć order, dyplom a do domu bez kwiatów przyjść.

Bolesław - slonzok

autor

slonzok

Dodano: 2019-01-16 02:30:43
Ten wiersz przeczytano 1058 razy
Oddanych głosów: 1
Rodzaj Rymowany Klimat Wesoły Tematyka Przygoda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

AMOR1988 AMOR1988

Przepięknie i na wesoło to wszystko opisałeś aż szok
że nikt tego wcześniej nie zauważył w sensie nie
zauważył twojego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »