TROPICIEL HEKTOR
Syn z ubogim ojcem żyją tuż za miastem,
mieszkają w gliniance - ciasnej ale
własnej.
Razem z nimi wierna, na uwięzi suczka,
gdy była maleńką, nazwali ją Służka.
Powód, prozaiczny - bo posłuszna była,
jak o coś prosiła - na łapkach służyła.
Pewnego poranka chłopiec szedł do
szkoły,
słyszy że ktoś płacze jakby był w
niedoli.
Podchodzi cichutko... - co też tu się
stało!
A przy psiej mamusi, trzech malców
skamlało.
Dla czwartego pieska los był
niełaskawy...
wszak o jego życie - Piotruś miał obawy.
Otóż o swych siłach - chodzić sam nie
może,
mały biedny szczeniak, kto mu dopomoże?
Pyta chłopczyk tatę - jak temu zaradzić?
Piesek nie przeżyje - straszne ma urazy!
On jest taki śliczny... - ja go uratuję!
Tatuś mu odradza, przesadnie strofuje.
"-Nadaremne twoje reanimowanie,
a w tym najtrudniejsze jest -
pielęgnowanie.
-Wygram tatku walkę! Jestem przekonany!
Będę karmił malca, opatrywał rany.
Tak jak postanowił skrzętnie wychowywał,
psiak rósł jak na drożdżach - na wadze
przybywał.
Wreszcie wyrósł śliczny - rzec można
wspaniały,
uszy jak pod sznurek, na baczność mu
stały...
Ale to nie wszystkie jego są zalety,
opryszków wywęszył - odnajdywał dzieci.
I to właśnie wtedy zginęła dziewczynka,
rozpaczała za nią zmartwiona rodzina.
Przyszła do Piotrusia, mama zapłakana...
znajdź ją proszę chłopcze - nie ma jej od
rana.
Znaleziono po niej czerwoną czapeczkę,
którą założyła wcześniej na główeczkę.
Podobno posiadasz pieska tropiciela,
użycz nam go zaraz, twego przyjaciela.
Przywołał do nogi swego psa Hektora,
który zapach zwęszył - biegnij twoja
pora!
Pokaż co potrafisz nie ma wiele czasu,
może gdzieś pobiegła do ciemnego lasu!
Widać było zaraz, że podjął śledzenie,
idąc w ślad za tropem obwąchuje ziemię.
Wzrokiem swym przeszywa wszystko co na
drodze,
by zapobiec może, jakiejś wielkiej
trwodze.
Nagle w brzózkach ujrzał skuloną kruszynkę,
jak się okazało... - zbłąkaną
dziewczynkę.
Radość była wielka - każdy był
wzruszony,
Hektor pies wspaniały i niezastąpiony.
Lecz to jest zasługa - chłopca
"anielskiego",
który serce oddał... dla pieska
biednego.
Zenek 66 Sielski
Komentarze (60)
Piękna, poruszająca serce, pozdrawiam serdecznie.
Śliczny i wzruszający wiersz...Pozdrawiam :)
Wspaniały i wzruszający wiersz...
Pogodnego weekendu Zenku:)
Bardzo życiowa historia, ma dobrą energię. Pozdrawiam
:)
pozdrawiam i głosik zostawiam ;)
Przepiękny wzruszający do łez wiersz, Zenku bardzo
Ciebie podziwiam,ogromnie się cieszę,że poznać mi dane
było osobiście,serdeczności Wam obojgu :)
Baja oparta o realia życia i zasługi malca nie do
ukrycia.
Wzruszyłam się czytając Twoją
opowieść.Piekna.Pozdrawiam.
piękna opowieść taka prawdziwa życiowa:-)
pozdrawiam
Super ;) pozdrawiam i zasłużony głos zostawiam +
wspaniały pies Hektor, wspaniały chłopiec, wiersz
podnosi na duchu :-)
Piękna, ciekawa bajka z happy endem. Przeczytałam z
zaciekawieniem. Jeśli pozwolisz? Kilka drobnych moich
uwag. Zerknij proszę tutaj:
"nazwali ją służka"
Służka z dużej litery skoro to imię tej suni.
Na pewno coś nie tak z interpunkcją, ale to dla mnie
zbyt wysoka półka bym mogła udzielać "porad". tzw.
"dialogi" można by było odpowiednio zapisać np. tutaj
"-Nadaremne twoje reanimowanie,
a w tym najtrudniejsze jest-pielęgnowanie.
-Wygram tatku walkę! Jestem przekonany!
Będę karmił malca, opatrywał rany.
-Nadaremne twoje reanimowanie,
a w tym najtrudniejsze jest... pielęgnowanie."
Wiem czytelnik potrafi czytać, ale łatwiej jest, gdy
będzie to bardziej przejrzyście. Pozdrawiam
serdecznie.
Wygram "tatku" walkę! Jestem przekonany!
Będę karmił malca - opatrywał rany.
Podoba się, bardzo. Pozdrawiam:)
dziękuję Zeniu przyjacielu nasz pozdrawiamy serdecznie
was oboje ...
Piękna opowieść... pozdrawiam