trud zwątpienia
chrześcijaninie upadły
pochylony
cierpieniem złamany
zaniemówiłeś
ryba głosu nie wyda
choćbyś i zaklinał
a spadająca łza
nie wytarta
słone ślady zostawi
wypali
zawierzyłeś
całowałeś krzyże na drodze
sądziłeś
i sądzony byłeś
ostateczny rachunek sumienia
win do odkupienia
upadłeś nie rozumiejąc
tajemnicy
w bólach
rodzącej się śmierci
Komentarze (3)
dziękuję za wizytę i przychylny komentarz
Bardzo dobra kompozycja, przypiąć się do niczego nie
mogę.
Ja też nie rozumiem, porusza Twój wiersz, to są
odwieczne dylematy, pozdrawiam.