Tryptyk czasów zarazy
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi Ignacy Krasicki, Monachomachia
Wielkie grzebanie
wielkie G grzebie przy klasykach
wierzy, ja grzebnę on znika
małe G łapie też za brzytwę
nareszcie czasy, coś przytnę
filozofię mają podobną
zawsze chodzi o nasze dobro
refleksja niestety nachodzi mnie taka
każda głupota ma swego bliźniaka
wódz
z wodzem nie dyskutuj
zrobi to co chce
wodza szanuj
…. albo nie
lecz jemu nie szacunek
na taki brak go stać
on inny ma frasunek
ty musisz się go bać
buduje mur zakazu
okowy strachu spina
a nie wie że to wszystko
rozwala jedna drwina
purchaweczki
rosną nam wodzowie
jak po deszczu grzyby
rosną a nie wiedzą
że wszystko na niby
bo grzyb wyrasta w lesie
tak od wielkiego dzwonu
i wcale w nim nie królem
a jeśli
to sezonu
01.06.2007
Komentarze (5)
Super satyra i na czasie. Dobrze dobrane słowa i
głębokie metafory dodają uroku.
bardzo dobre choc faktycznie nie potanczy sie przy tym
rytmie :)
Wiele trafnych (i gorzkich) spostrzeżeń. Wszystkich
wodzów łączy jedno - (wybiórcza) ślepota. Widzą to, co
chcą, resztę... widzą inni.
dobre, dobre - nieco rytm fałszuje, ale stworzyłeś
bojowy tercecik satyryczny :)))
świetny tryptyk, małe i duże G odnalazły się i razem
trwają i dobrze się maja , a najbardziej podoba mi się
ten "purchawkowy król sezonu"... świetnie satyrycznie
jak zwykle, tylko w wodzu się rytm trochę gubi i
łamie, naprawdę , nie kłamie :)))