Tryptyk pokutny
I.
Złożyłam kiedyś modlitwę,
w miejscu, do którego droga długa,
usłana kamieniami.
Miałam dobre buty, ciężki plecak
i wodę, która
nie pozwalała upaść,
bo w skalnym korycie susza.
II.
Samotna,
pośród dywanów kosodrzewiny
niosąc w sercu ból,
podążałam w górę.
Rozdzierał serce na pół –
wyłam,
jak wiatr.
III.
Na polanie złapałam oddech,
poprawiłam koronę cierniową –
idąc dalej krzyżową drogą.
I oto jestem:
zmęczona,
choć pełna nadziei i wiary –
szczytuję.
Komentarze (23)
Twoja droga krzyżowa podoba mi się:)
przyznam, że puenta zaskoczyła.
kobieta to wieczna zagadka. :)
Oby zawsze wiara i nadzieja wygrywały pozdrawiam
droga kamienista i długa ... ale trzeba ja pokonać by
ponownie nie upaść ...
Codziennie pokonujemy małe przeciwności, ale
postanowienie pokutne i jego realizacja, to już
grubszy kaliber i musi być okupiony ranami i
cierpieniem...
Ładny pełen refleksji przekaz.
Pozdrawiam:)
Marek
Ładnie
Pozdrawiam:-)
podoba mi się ta Twoja droga krzyżowa.