Tryptyk Syberyjski II s
A w barakach ich gryzły - strach, pluskwy i wszy...
Pot, krew i łzy zesłańców, oznaczają
życie,
od świtu w mroźnej tajdze katorżnicza
praca.
Każdej nocy w baraki tęsknota powraca -
z Ojczyzny utraconej przemyka się
skrycie.
Tyfus zbiera swe żniwo, - wszy go
rozmnażają,
głód zasklepia żołądki czarną gliną
chleba.
Ktoś tam na głos się modli, skarży się do
nieba,
komary chore ciała jak wściekłe kąsają.
Aż zacharczał blaszany głośnik na
majdanie,
polskim jeńcom obwieszczał koniec ich
niewoli.
Że sowiecka hołota bratem nam zostanie -
a Stalin nas pokochał i Polskę wyzwoli.
wysłuchali z odrazą tego zakłamania -
do rana zapomnieli jak katorga boli.
Komentarze (30)
Świetny sonet, prawdziwy, potrzebny, przypomina mi
Sołżenicyna, pozdrawiam Andrzeju,
dziś tylko wpadłam na parę chwil, lecz nadal nie mam
czasu na beja.
Bolesne czasy wspomnieniach...
Miłego popołudnia Andrzeju:)
Mocno i prawdziwie o naszej historii
Do bólu prawdziwe. Ta druga odsłona cyklu znów z
niemałym dreszczykiem emocji. Pozdrawiam w zadumie.
Stumpy napisał pięćsetny wiersz - sonet o dramatycznej
wymowie, ze straszną historią w roli głównej.
Gratuluję i pozdrawiam.
Dziękuję, Stumpy, za podpowiedź. Wprowadziłem zmiany i
teraz są u mnie 2 wersje (poprawiona i za nią wersja
pierwotna). Możesz zajrzeć w wolnej chwili.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
świetny, dramatyczny przekaz wierszem o strasznych
czasach:) pozdrawiam Andrzej
Witaj Andrzeju:)
Drugi wiersz równie dramatyczny jak pierwszy niemniej
i tak nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie co
przeszli
Pozdrawiam :)
świetny przekaz.
bolesne czasy, znam z opowieści, niestety osób które
to przeżyły jest coraz mniej,,pozdrawiam serdecznie
Witaj,
wiesz tak sobie pomyślałam. że człowiek to najbardziej
pragnaca kompromisu istota żyjąca na tej ziemi...
A zaczyna się już od kobiet, które po porodzie mówią;
nigdy więcej...
Tak mi sie skojarzyły wersy, o lekko gorzkim
zabarwieniu...
Bardzo mnie przekonują te strofy o Sybirakach, mimo,
że już wiele o ich dramatach czytałam...
Brzmią bardzo naturalnie i realistycznie.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za podjęcie hasła -
'odwiedziny w niedzielne popołudnie'.
Serdecznie pozdrawiam i życzę samych dobrych zdarzeń.
Piękny sonet, choć temat trudny, mówiąc skromnie,
pogodzić się z tym trzeba, nie wolno zapomnieć!
Pozdrawiam!
Andrzejku lubię w Tobie pokorę i dojrzałość
Przytulam a wiersz jak zawsze pierwsza klasa :-)
Bardzo na tak kłaniam się
Piękny sonet. Tak, Stalin nas pokochał. Potrzebował
mięso armatnie.
Pozdrawiam Andrzeju. :)