Trzecia rano - dworzec
Zrobiło się cicho.
Tak po polsku cicho.
Po polsku cicho
na polskim dworcu
typowym (jeśli wiesz, co mam
na myśli). Sobota albo inny
dzień tygodnia. W każdym razie
dochodzi trzecia.
Z pewnością trzecia.
Bezradne pociągi ślepo
wygasłe na czerwonym świetle.
Bocznica. Torowe zajeżdżenie
pociągających myśli.
Poczekalnia. Łapię się za
kieszenie. Wpadam - dziurawe
pustkowie. Po lewej
bezdomny. Po prawej
bezdomny. Pośrodku
ja - bezdomny.
Mam żonę i psa.
Bezdomny.
Ściany, okna, drzwi.
Bezdomny.
To już chyba cały dom.
Bezdomny.
Po lewej bezdomny.
Po prawej bezdomny.
Grzęznę
po kolei zgubiony
między rozkładem.
Komentarze (3)
O trzeciej nad ranem poza własnym łóżkiem zawsze czuję
się bezdomna.
Nad ranem czasem nachodza czlowieka takie mysli.Milosc
na bocznicy?Wokol wszystko
bezdomne?Nie.Masz zone i psa.Wracaj do domu.Kochaj!
nie dziwię się, że klimat taki pesymistyczny, o 3:00
rano na dworcu, można mieć tylko takie myśli