Trzy limeryki z pogranicza...
Raz ginekolog z miasta Werony
zobaczył latem lasek zielony.
Oczom swym nie uwierzył,
że lasek był tak świeży.
Dziewicze bowiem znał tylko błony.
Stary patolog spod miasta Taraz,
wpadł raz niedawno w duży ambaras.
Setki sekcji miał za sobą,
same przypadki z chorobą,
ale Covida nigdzie… nie znalazł.
Pewien konował znad rzeki Rawki,
badał pacjentów lecz bez słuchawki.
Nie patrzył na wyniki,
robił tylko… zastrzyki,
lecz chory musiał mieć swe strzykawki.
Komentarze (13)
Dobre na plus:))
:)
:)) Fajne, a ten zastrzyk pewnie za jedyne dwieście
złotych.
Miłego wieczoru:)
Uśmiech jest :) I wcale bym się nie zdziwił jak spora
część populacji, by się zaszczepić, z własną
strzykawką i igłą się zamelduje.
Bardzo dobre, zwłaszcza drugi.
Samo życie ...
z pewien lekarz z Mrągowa
miast leczyć panie całował
od rana do wieczora
czy zdrowa czy tez chora
taki był casanowa
To niezły cyrk, skoro chory musi własne strzykawki
mieć xD Pozdrawiam serdecznie +++
... lecz przez telefon dozował dawki.
Wg ostatnich zaleceń usługi przez telefon, ale już
prywatne wizyty, to nawet bez masek. Takie Covid owe
cuda... Fajne.
A tam chorować.
W łogrodzie lychy byli.
Wycióngnońć buroki, marsi, banie.
Kuchte łupsiecz.
I nikt chory nie będzie.
A limeryki super.
(W ogrodzie były grządki.
Z nich wyciągnąć, buraki, marchew,
dynie i ciasto upiec)
Super, z uśmiechem przeczytałam :)
Pozdrawiam serdecznie.
SUPER, z uśmiechem pozdrawiam serdecznie Maćku.
:)) na dzień dobry.
Pozdrawiam radośnie z uśmiechem, udanego dnia:)