Trzy limeryki wiejskie
Żalił się gminny poeta z Kłosów,
że już nie słyszy pochwalnych głosów.
A nawet przyjaciele,
stracili doń serc wiele.
Bo ciągle szukał wszędzie donosów.
Boluś ględoła pod Konotopem,
nie potrafił żyć w zgodzie, czy z
chłopem,
czy chociażby z jakąś babą,
wciąż wygrażał komuś grabą.
W końcu został sam, bo był… jełopem.
Chłopek roztropek spod wioski Szczygły,
kupował w sklepie codziennie igły.
Gdy kupił całe kartony
usłyszeli słowa żony.
Są mu niezbędne bo robi widły.
Komentarze (17)
:)
Też trzeci.
...trzeci:))
Tacy poeci powinni mieć wydawane tomiki.
Ha, ha, fajno-fajne! Wideł z igieł robić na pewno nie
będę. :D
No właśnie robi widły...Pozdrawiam. :)
Serdeczności Maćku :)
Wszystkie świetne, trzeci naj!!! Pozdrowionka
Jestem ziomalem
wybieram drugi...
Pogodnego weekendu Maćku:)
Ostatni the jest Pozdrawiam Macieju
faktycznie... ostatni uśmiecha :-)
Ostatni wywołał uśmiech. Miłego dnia:)
Z uśmiechem porannym :)
Jak zawsze z uśmiechem
;)
Lubię Twoje limeryki. A Ty w nich jak ryba w
wodzie.Pozdrawiam.