Trzy limeryki ,,zawodowe,,
Pisali raz, że w wiosce Niedary,
mieszkał tamże jeden krawiec stary,
który zamiast guzików
dawał masę przytyków.
Bo wszystkim szył według swojej miary.
Pewien szewc gdzieś niedaleko Łodzi,
zgubił kalosze podczas powodzi.
Szukał ich potem z nadzieją,
tylko ludzie zeń się śmieją.
Bo jest szewcem co bez butów chodzi.
Żalił się poeta ze Zbaraża,
brak mi rymów –mówił do lekarza,
cierpię teraz ogromnie.
Doktor rzekł: to nie do mnie,
niech pan podejdzie z tym do rymarza.
Komentarze (12)
3 x na tak :)
i bardzo słuszna trójeczka :-)
Podziwiam cię za tą limerykową pomysłowość.
Pierwszy zwlaszcza - super! - a trzeci - no - cudeńko!
Brawo!
Pozdrawiam serdecznie:)
Super!
Pozdrawiam
noo, trzeci piękny - cymesik.
Trzeci najlepszy.
Pozdrawiam.
zawodowo i z bardzo dobrym humorem:)pozdrawiam
Haha :) :) ostatni najlepszy :)
Pozdrawiam Maciejku :*)
☀
Fachowo to ująłeś - wszystkie limeryki skrojone na
miarę!
A z kolei rymarz koło Pszczyny
Robił uprząż dla jakiejś stadniny,
Ale gdy fajrant przyszedł
Znalazł dla rymopisa
Setkę rymów w ciągu pół godziny.
Dobra ironia. Pozdrawiam :)