TRZY ZĘBY
Niestety to jest prawda
Zobaczył ją na sobotniej dyskotece
Myślał sobie: "Niezła dupa!
Fajnie będzie ją przelecieć..."
Razem z nią przyjaciół grupa
Kilka wódki wypił łyków
Żeby dobre mieć gadane
Wśród tych wszystkich tam stolików
Zachwycił się: "Widzę wielką damę!
Cóż za urok! Cóż za czar!
Oczy - dwa drogie klejnoty!
To prawdziwy nieba dar
Włos twój tak niebiańsko złoty!"
Gdzieś na parkiecie się ukryli
Znając go przecież niewiele
Annę samą zostawili
Jej najlepsi przyjaciele
Brunet dalej bajeruje
Wino dziewczynie uderza do głowy
A jak on namiętnie całuje!...
O żadnym niebezpieczeństwie
Nawet nie ma mowy...
Później zaproponował wspólny spacerek
W miejsce piękne, aczkolwiek odludne
I jedynym świadkiem był letni wiaterek
Przenikający myśli jego obłudne
Przenikliwy wietrze - wszechwiedzący
panie
Czemu na alarm wtedy nie wyłeś?
Gdy nowopoznany gwałcił swą Anię
A ty na to wszystko przyzwoliłeś?
I nikt nie słyszał jej krzyków
Bo człowiek na akty rozpaczy głuchy
Tylko wiatr słyszał, wśród gwiazd
promyków
Jak straszliwe znad pola dochodziły
słuchy...
A chłopakowi się tylko trzy zęby
straciło
Które dentysta piękne mu wstawił
A serce Anny na zawsze się odmieniło
I do dziś szlocha i krwawi
On wtedy tylko piętnaście lat miał
I złamał serce również moje
Bo będąc aniołem, diabłem się stał
I na zawsze przekreślił "nas dwoje"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.