Tu się zdycha w milczeniu
Twarde łokcie chamstwa
torują sobie drogę
Charakterni chłopcy
z głowami nabitymi marzeniami
więdną w zbyt ciasnym mieście
gdzie na rogach ulic beznadzieja
rozkwita
Dziewczęta jeszcze zmysłowe i piękne
w porze odwiedzin księżyca
wychodzą na żer
Miasto niczym opowieść idioty
ze skarlałymi domami
z nierównym oddechem fabrycznych kominów
z brązową rzeką
która niesie brud wcześniejszych miast
i obietnicę ukojenie
Maleńkie domy
jak bracia syjamscy zrośnięte ze sobą
przycupnęły wzdłuż cherlawej ulicy
i kuszą przechodniów ciepłym światłem
rozbłysłym w oczach domów
W odłamkach uczuć
nędznicy ogrzewają dusze rozpękłe na pół
Niebo bez blasku
nad miastem swą niemoc rozpościera
Gwiezdny pył
zastygł już w nieruchomych źrenicach
Tu się zdycha w milczeniu
bez zbędnych słów
Manuel del Kiro
Komentarze (6)
Do bólu życiowa refleksja.
Istotnie chamstwo się szerzy i nie jest do
wyplenienia, to taki złośliwy chwast, który się mnoży.
Bardzo smutny wiersz, czy rzeczywiście są jeszcze
takie miejsca?
Obrazowo. Ponury klimat wiersza przypomniał mi tę
piosenkę
https://www.youtube.com/watch?v=o8x64wd-EU4
Miłej niedzieli:)
gorzko (są takie miejsca)
Bardzo dosadnie ale też prawdziwie oddany obraz
niektórych dzielnic wielkich aglomeracji. Nie lubię
miast powyżej pewnej liczby mieszkańców.
są takie miejsca...