Tu i tak nic,
Gramofon rysuje przeszklone twarze
a rudy malarz na płótnie wyrył tylko żółtą
plamę
i jak wierzyć ludziom w cywilizacji
maszyn
gdzie pustka i tylko czarno białe
postacie
Na ulicy chodniki pełne pogniłych wrażeń
w jesienny poranek wśród połamanych liści
spacer
a w burzy spływają po rynnie kolejne
okazje
i tylko jak w ciemną noc nie widać
świateł
Jak rękawiczki, nasze serca są dziurawe
bez złudzeń kolejne gesty desperackie
dłonie od kwasu i marzenia nie warte
a niebo wciąż niebieskie, takie
nierealne
A niby ktoś tam jest i niby ma władzę
gdzie uczucia w promocji sprzedaję się na
wagę
i wszystko jakieś bez wyrazu, jakieś
niemrawe
Nie podchodź, tu i tak nic nie znaczę.
Komentarze (2)
Wiersz refleksyjny, w którym przewodnią myślą jest
rezygnacja. Smutny.
Oj trochę pesymizmem zawiało... Każdy z nas coś
znaczy, wystarczy uwierzyć w siebie. Wiersz dobry choć
wprowadza czytelnika w ponury nastrój ;)