Tułacz.
Siadł znużony wędrowiec nad brzegiem
strumienia
Siadł pod lipą dumną, obok polnego
kamienia
Siadł – miał dosyć drogi w wiecznym
pylnym trudzie
Siadł – miał dosyć życia, co idzie po
grudzie
I zanurzywszy nogi w skrym, rwistym
strumieniu
Zapatrzył się w drzewo, rozparty w
kamieniu
Wtem nagle usłyszał pod głową śpiewanie
Głaz o życiu nucił, życiem skały –
trwanie
Nieruchome, bezwolne zapatrzenie w wieki
Które przemijają wokół niczym wody rzek
I nagle człowiek spostrzegł, że i strumień
nuci
Śpiewał, że nic jego wody w góry nie
zawróci
Strumień śpiewał o brzegach, że lądu
pilnują
Śpiewał o korytach, które ku morzu kierują
Lecz pieśń zagłuszył szum lipy, i w szumie
była mowa
O trwaniu, o wzroście i o słońcu słowa
Siedział wędrowiec nad brzegiem pod lipą
tuż obok kamienia
Siedział i słuchał jak pieśń łączy się,
przenika, zmienia
I nagle zrozumiał... wstał, uśmiechnął się
i kurz otrzepał
Całe życie, cały świat, przecież gdzieś na
niego czekał.
Sam nie wiem co mnie naleciało na jakiś taki moralitet.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.