twory wyobraźni
po witrażach słonecznych
stąpam lekko
by nie spłoszyć gołębi
w katedrze o tysiącu okien
słychać wyraźnie każdy krok
po witrażach pogody
biegnę coraz szybciej
w katedrze o tysiącu okien
nie zdążę rozhuśtać dzwonu
w katedrze o tysiącu okien
właśnie zachodzi słońce
po witrażach słonecznych
i wzburzonym granicie
nie dobiegłam
na ostatnim stopniu
wciągnęło mnie tornado z tęczy
i choć każdy mój krok jeszcze dźwięczy
byłam tylko wyobraźni tworem
jak dzwon
i katedra
o tysiącu okien
dla wszystkich, którzy marzą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.