Ty
... spóźniony o uronienie łzy rozpaczy,
z grymasem bólu samozniszczenia na
twarzy,
wyciągam dłoń w pustkę przed sobą
w nadziei na cud nigdy nieosiągalny...
Jesteś tu, czuję Twój ciepły oddech na mej
szyi,
obietnicę rozkoszy nigdy nie otrzymanej.
Słyszę bicie Twojego serca, jest jak szept
uniesienia,
wyznania, kuszący cudowną miłością.
Chciałbym by była przeznaczona tylko dla
mnie
lecz kłam zadany sobie burzy
próba dzielenia się sobą w Tobie.
Wciąż wymykasz się a ja podążam ku
wspomnieniom przeszłości,
gdzie znajduję spełnienie szczęścia mego
marnego bytu.
Dal, a w głębi Ty, marzenie mych snów.
Odeszłaś, odtrąciłaś me serce.
Tylko samotność jedyną mą kochanką.
Stoję i patrzę jak pochłania Cię mrok,
nieświadom do końca Twych słów,
wysilam wzrok aż do bólu,
jednak już nie potrafię Cię dostrzec...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.