Ty
Oby jak najmniej takich dni...
Chcę się z Tobą kochać ,do porzygu, chcę
czuć Ciebie w pełni,aż niestrawność poczuję
głeboką i sprowokuję wymioty ....wyrzucę z
siebie Twój dotyk, Twój zapach, Twój smak
wyrzygam...
Zjadam Cię kawałek po kawałku ,łapczywie,
więcej i więcej ,połykam nie
gryząc...pożeram w geście emocji i głodu
,który tkwi w mym sercu.
Torsje dzikie wywołam, by poczuć raz
jeszcze Twoją obecność, by spojrzeć
prawdzie w oczy, by lustro potwierdziło
nasz szał dzikiego tańca w pościeli.
Pozbędę się uczuć ,pozbedę się Ciebie i
pozostanie tylko pustka i niesmak.
Przegryzam swe pragnienia, pozostawiam chęć
wypełnienia dla samej rozkoszy życia,dla
najgorszej śmieciowej strawy. Czas minął ,
czas powtrórzyć relację , smaczny rytuał.
Ponownie podam rękę i poczuję przegranej
mocny uścisk i chichot podniebienia.
Gratuluję!
...w których pragnę aby słońce zgasło.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.