A Ty szłaś...
A Ty szłaś
z podniesioną głową
niewierząc w ludzi,
z Bogiem skłócona
mówiłaś-odchodząc,
zatańczę rock and rolla
i śmiech perlisty o szkła dno
zawadził niebezpiecznie
a wieko trumny w niemodny było deseń
dłonie spuściłaś...
W tym domu kobiety
znają swoją powinność
by żegnać siebie
i sobie przebaczać
choć to tak trudne...
Chłód ściany w kostnicy
jeden pantofel,torebka,sweter
dłoń na spotkanie spod bieli wybiegła
nierozpoznane stopy-
pytam, jak mogłam
-twoje własne
Lata na kopy
i syny dorosłe
niewidzę twarzy twojej
przeklinałam, dziś tęsknię
wybaczeniem w chmury snu zasłuchana
przyjdź proszę
-już dobrze będzie...
Komentarze (8)
Wiersz mnie zatrzymał, znaczy, że dobry.
BĘDZIE ... :)).. NAPEWNO !!...BARDZO PRZEJMUJACY
WIERZ.. ++
podoba mi się ten wiersz :))
Olbrzymi ból za utrconą ... ale czy tylko osobą ?
Wiersz który porusza...
moje komentarze szanowna Ais nie są słodzeniem, uważam
bowiem, że uczymy się nie przez głaskanie, ale przez
krytykę;
dlatego na beju nie komentuję, chyba, że Autor sobie
tego życzy - co nie oznacza, że nie będę głosował na
Twoje wiersze;
pozdrawiam:)
pięknie i zaciekawia z dramatem w tle Dobry jest
wiersz
A mnie się wydaje, że wyraz syn można odmienić i na
synowie i na syny... Nieraz już czytałam starsze
wiersze, w których wyrazy tak odmienione występowały,
więc to chyba poprawne :) A wiersz super. +
Tak,podobaja mi sie slowa w ierszy i ogolna
tresc,jednak wydaje mi sie ze zle odmienilas jeden
wyraz,powinno byc jednak synowie ,a nie syny,jednak
bardzo mi sie podoba,ma cos w sobie!