Tydzień nadziei
Na ognistym niebie płonęło,
bo oto stał się dzień.
W skrzydła chmur ujęte,
leciało znikąd - tu.
Jasnym okiem patrzyło,
ku ziemi, gdzie nastał
poranek - dzień pierwszy.
Po ciemnej, długiej nocy,
świt zrodził dzień drugi.
Zmrożona ziemia milczała,
a krzywe pędzle nagich gałęzi
malowały nadzieję błękitu
i aż do zmierzchu płynęły
nuty spod batut drzew.
Ciepło płomiennego poranka,
bo oto dzień trzeci.
Rutyna rodzona w bólach,
Kaleczyła szczęśliwe piękno,
kolcami codzienności.
Brwi traw tamowały łzy wiatru
na wypchanych żaglach błękitu.
Harmonia stwarzania w akordzie
czterech dni - współbrzmiących nut.
Już wiesz, że będzie przyszłość!
Gdy słońce spadnie za horyzont,
zapalisz lampy swoich pragnień
a wiatr, złośliwiec, nie zdmuchnie
spojrzeń w jasną przyszłość.
Zobaczysz cel na nieboskłonie,
gdy wzniesiesz wzrok wysoko,
czytając pionowy drogowskaz
cerkiewnej bani na tle zórz.
Niech gaśnie dzień piąty!
Gotowe lampy nadziei czekają
na dyrygenta batuty znak.
Zamknięty w butelce czasu,
rzucony w morze pragnień - list.
Zawarte w słowach Marzenie
darować chciałeś jeden dzień.
Więdną płatki chwil oczekiwania,
Osiada liściem kurz codzienny.
To szósty dzień narasta tęsknotą.
I słowo zrodzone dnia pierwszego
nie odczytane przez nikogo
zostanie niestworzone.
Albo Ty stworzysz usta
co tajemnicę wypowiedzą
i staniesz się równy Bogu
bo oto uczynisz siódmy dzień.
Komentarze (7)
Przyjemnie się czyta, styl do naśladowania. Pozdrawiam
:)
Ładna refleksja, czyta się bardzo leciutko. Dobranoc
z przyjemnością przeczytałam po raz kolejny jak
tydzień nadziei tworzy się:):):)
pozdrawiam prawie wiosennie:)
ładnie i płynnie się czyta. pozdrawiam
Ładne figury stylistyczne.
Miłych snów
Bardzo ładny refleksyjny wiersz. Serdecznie
pozdrawiam.
Z przyjemnoscia przeczytalem pozdrawiam