i tyle nic...
gdzie są ci z radosnych stadionów gdzie? ludzie? to dla nich...pozerów
minęły już sekundy sekund od smutnego
dnia
i znicze
lampiony
wydatki
i smutne serca
i taka natchniona atmosfera...urzekła mnie
i nie tylko...
...a później codzienność
szarość...taka rzeczywista aż tak bardzo do
bólu cierpiąca...
ostatnie łzy zaschnięte na
rękawach...promyki do nieba...i...zimny
szufli jazgot na warszawskiej ulicy...
nie tylko...
a gdzie te serca radośnie natchnione....
zamknęły się w swoim zachwycie nad
nieniszczalnością bytu...
...i gdzie my się teraz podziejemy dziejby
historyczne na których stronicach to
zapiszą...gdzie...?
nadal dla tych umiejących pięknie kłamać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.