I TYLKO DŁONIE DRŻĄ
Dni przemijają jeden za drugim
Kalendarz je chowa do cienia
Godzina się wtapia w kolejną godzinę
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Światem się staje przestrzeń pokoju
Okno zaś duszy jest światłem
Krok goni krok, stopy w bamboszach
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Myśli się kłębią, choć nie o przyszłości
Wspomnienia się włóczą po nocy
Sen się przerywa bądź nie nadchodzi
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Słowa gdzieś więzną na skraju krtani
Rozmowa – monolog ciszą przerwany
Okruchy strawy, wzrok załzawiony
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Parapet zasiany zielenią kwiatów
Za oknem wróbel czeka na ziarno
Krótka wiadomość, radio, gazeta
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Krzyżyk nad progiem, ikona na ścianie
Modlitwa – wszak serce gorące
Dzwonek do drzwi – strach przed nadzieją
I tylko dłonie drżą coraz bardziej
Komentarze (3)
Ciekawie:)
Ciekawy wiersz z dobrym tekstem:]
Bardzo smutna i ładna refleksja. Pozdrawiam serdecznie