Tylko raz…
Pragniemy szczęścia jak wody,
jak światła bezgwiezdną nocą,
lecz są kuszące przeszkody
co szczęście chcą uzyskać przemocą.
I powiem o jednej, szczególnej
co tak się niewinnie zaczyna
„Spróbujesz a nie
pożałujesz”
Ciekawość… i to jest przyczyna.
To miał być tylko jeden raz
i wtedy nic się nie stało.
No a ta ulga, ta radość
Tak… chyba się opłacało.
To było tylko kilka piw,
bo chciał po prostu spróbować
I jakoś wtedy nie myślał że…
że kiedyś może żałować.
Dziś zbiera znów stłuczone szkło,
tak jak okruchy życia.
Jak by to było, gdyby nie to,
gdyby nie zaczął picia?
Gubi się w mroku własnego ja,
choć szuka zrozumienia.
I coraz częściej myśli jest ta,
By skrócić dni istnienia.
A przecież miało być tak miło.
Jak każdy miał plany, marzenia…
Czemu to wszystko się skończyło?
Gdzie zgubił swój zapał tworzenia?
Osoby bliskie, a tak dalekie.
Samotność, wśród ludzi cienia.
Czyje się tak jak dziecko kalekie
oddane na pastwę cierpienia.
Jak teraz znaleźć w sobie siłę,
odwagę, dobrą wolę,
gdy powrót z piekła go przeraża,
targają niepokoje?
To wszystko brzmi jak senny koszmar
Pobudka, normalność wraca.
Lecz to najszczersza prawda o tych,
których ten nałóg przytłacza.
Więc pij, pij „na zdrowie”,
bo nikt się nie dowie.
I nic nie poczujesz,
Gdy życie zmarnujesz…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.