tysiąc twarzy.
Usiadła na krawędzi łóżka.
Drobnymi stopami dotknęła lodowej
powierzchni podłogi.
Wciśnięta w kąt ,zduszona poduszka nie
chciała jej głowy,
jej snów,chłodnej skroni.
Chaos włosów po plecach popłynął ciemną
strugą
niczym atrament.
Nie wiedziała jeszcze jak długo i mocno jej
piersi
obręczą ze stali będzie miażdżył,krępował
znów krzyk.
-Kim ty jesteś ? -spytała tą drugą,co w
lustrzanym odbiciu zastygła
i w błyszczącej powierzchni rysą ostrą się
zaznaczyła.
Nagle pięść zatopiła się w szkle...
Jednym gestem ,w ułamku sekundy "projekt
człowiek" sama zniszczyła.
Na podłodze usianej tysiącem swych twarzy
-tej jednej odnależć nie mogła...
Komentarze (2)
Twój wiersz odzwierciedla samotność,która dręczy
kruche serce.Pamiętaj,że miłość i do Ciebie się
uśmiechnie.Pozdrawiam
Jest głebia słowa i smutek w Twym tekście, pozdrawiam