Tytani
Sto wierszy na "beju" minęło bez echa, Nobel sie nie trafił, nie było owacji, jedna mnie na duszy podnosi pociecha, że odczułem tutaj szczyptę satysfakcji.
Niże się wzięły za bary z wyżami
niby Tytani zaplotły swe ciała,
i z taka siłą, że wszystko zamarło,
cisza nastała.
Wiatr wstrzymał oddech,
drzewa konary,
konary liście,
i natura cała,
jak biegacz zatrzymany w kadrze
tuż, tuż przed metą,
bieg swój zatrzymała.
Czekają wszyscy na wynik zapasów,
napięcie rośnie, dotyka zenitu,
spięły się dwie masy
i w kleszczach uchwytu
już mają Tytani zachmurzone czoła,
wychodzą z nich poty,
kapie dookoła
i echem rosną grzmoty
kości łamanych pomiędzy chmurami,
rzucanych o ziemię z łoskotem,
szarpią swe czarne kudły Tytani
tarzając się tam i z powrotem.
Zniszczyli walką wszystko wokoło,
teraz odeszli niemi,
bo im zabrakło miejsca suchego
na zlanej potem ziemi.
Pozdrawiam z Gent
Komentarze (2)
gratuluję a jakze 100 wiersza...nie oczekuj zaszczytów
ani laurów zwycięstwa...bo nie nam przeznaczone...w
twoim wierszu bardzo wyraźnie ukazujesz heroizm....i
walka tytanów..my mali z boku....brawoooo...
Wiatry krępe, małe chude, narzucają sidła dmuchem,
sami walczą jak wariaty, niszcząc nasze piękne światy,
lecz potrzebne są czasami, by wysuszyć łąkę z
łzami...by też na niej kwitły kwiaty oplecione
aromatem...