* * *
Zgubiłam siebie
Gdzieś pomiędzy jawa a snem
Jakby nic nie wiem
Wciąż miesza mi się z nocą dzień
Czuje ze moja dusza umiera
A serce pali złość i nienawiść
Wszystko ma barwę czerni i bieli
Staram się chyba coś w sobie zdławić
czuje jak w moich żyłach agonia
Narasta spowalniając puls
Usta w bez ruchu zastygają
A moje ciało przestaje drżeć
Gdy cały świat otula mrok
A oddech mój jest taki słaby
Ona na pewno zaraz tu będzie
Gotowa by się ze mną zabawić
I wiem ze ma coś czego potrzebuje
Lek co nazywa się zapomnieniem
Jednego pragnie zabrać ma duszę
W zamian ukoi moje cierpienie
Komentarze (7)
Lubię mroki:) podoba mi się, pozdrawiam
Witaj Weroniko - dawno ciebie nie czytałem - wiersz
zasługuje na tytuł - pozdrawiam
Dobry wiersz, ciekawie ukazałaś wizje śmierci.
Pozdrawiam
Musisz bardziej uwierzyć w siebie i nie poddawać się
jej przemocy.Zwyciężają ci którzy walczą.Wspieram Cię
tym komentarzem i nie poddawaj się.
dobry intrygujący wiersz pozdrawiam:))
Lubie takie klimaty, podoba mi sie...
Dobrze oddałaś rzeczywistość. Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)