W a l k a
( Poza bielą )
( druga doba )
cz.3
za oknami codzienność
pobudza do życia
tutaj sterylna cisza
zygzakowate węże na ekranie
w żółtym niebieskim i zielonym kolorze
pulsujące cyfry i znaki
wyznaczają ślady życia
piekący ból przeszywa całe ciało
odrętwienie i bezsilność
choć zmęczony nie ulega walczy
grymas cierpienia na twarzy
dotyka żywiczny plaster na piersi
przeszkadzają opatrunki i rurki
pomimo tych przeciwności
siada na łóżku – uśmiech i łzy
na czole bezbarwne kropelki
pełna motywacja i walka
pierwsze niepewne kroki
pustym korytarzem ciszy
pomimo słabości wzmocniony
kolejnym zwycięstwem
uśmiech na twarzy bliskich
i podziw za jego heroizm
14.02 – 15.02.2015.
Komentarze (60)
mocny przekaz pozdrawiam
...pomimo słabości wzmocniony kolejnym zwycięstwem...w
chorobie każdy oddech łapany zachłannie, każdy mały
kroczek stawiany niepewnie jest zwycięstwem...jeśli ma
się dla kogo to robić, tym bardziej zmuszamy ciało do
następnego zwycięstwa...
Jak zwykle oddajesz atmosferę wspartą optymizmem...
Pozdrawiam, daję plusik
Samo życie, podziwiam ludzi heroicznych, zresztą dałam
temu wyraz w moim ostatnim wierszu.
Pozdrawiam Karolu serdecznie:)
Piękny wiersz, pozdrawiam
Dramatyczny przekaz
pozdrawiam
W prawdziwy sposob opisujesz zmagania sie z choroba.
Pomimo cierpienia nie brakuje optymizmu a to wazne aby
szybciej powrocic do zdrowia. Serdecznosci.
twoje pisanie objawieniem trudno go mi nie docenić
Siła życia jest ogromna, obyśmy nigdy jej nie musieli
mierzyć :)
człowiek potrafi dużo znieś
pozdrawiam :)
dobrze, że żyje i wraca do zdrowia :-)
ciekawe i dowartościowujące
"podziw za jego heroizm"
Wielu pomaga modlitwa. Mnie na przykład i moim
najbliższym.
Pozdrawiam.
wracaj do zdrowia Karolu bo to co przeżyłeś wystarczy
by obdzielić innych Pozdrawiam:))
Cóż Karolu, ja życzę powrotu do zdrowia i więcej
uśmiechu, bez łez
Pozdrawiam:-)
Opisałeś to bardzo ładnie i bardzo dramatycznie. Mój
syn miał wymianę zastawek. Tylko cztery dni w
szpitalu. Był pod moja opieką i dochodzącej
pielęgniarki, co zmieniała jemu opatrunki. Woda w
osierdziu. Ja się ze strachu rozchorowała, mąż mój
umiera. Na raz wszystko.
Nie daj Boże co człowiek musi przeżyć. Pozdrawiam i
współczuje.