Tytuł mile widziany
Twarze z billboardów znów się ze mnie
śmieją.
Błyszczą szyderczo neonowymi zębami.
Nie jestem dorodnym pomidorem, którego
porząda ludzka mnogość
po raz kolejny zostałam skrawkiem
przewertowanej gazety,
pomarszczoną skórką limonki, kapslem od
piwa,
zerem nic nie znaczącym
Lecz pełnym w swej pustej istocie.
Codziennie rano gdy z niedopitej kawy umyka
ciepło
a drzwi wejściowe z wolna się zamykają
siadam przed lustrem, by nie patrząc na
nie
malować paznokcie.
Zastanawia mnie, że za oknem znowu zima,
że mą twarz pokrywa złosłiwy szron
I choć w lodówce ciągle nie ma piwa, ty
nadal jesteś.
Komentarze (1)
ciekawie opisałaś swoje...ego...piwo można zakupić
nowe....miłości radził bym ...nie kupować.....