Ubrana w chorały
Już była brzemienna - pokarmu w niej do
nieba.
Czas napełniać stągwie, myć okna, chleb
wypiekać.
Ona - dobra matka, swój dom
nasłoneczniała.
Z uśmiechem wieczorem dziergała
kaftaniki,
czapki z koronkami, składając na
pierzynach
wszystko, co najdroższe, miękkie, ciepłe -
dla syna.
Szczęśliwa w czekaniu, aż poświata
zalśniła.
W nadziei, z planami i czułością - dla
syna.
Myślami widziała, jak wnuki będzie
pieścić.
Urodziła, mężniał ten obraz wymarzony.
Matka zawsze obok, w pogotowiu, by
chronić.
Musiała podzielić, oddawała powoli
tego, który sercem. Po wodzie potrafił
chodzić.
Kochała nad życie. Boże, jak go kochała!
Skarb, zbawienie w cierniach. Boże... jak
ona łkała.
Pokazuję ten wiersz ponownie, ponieważ dokonałam dość istotnych zmian. Wersyfikacja pewnie padła, jak zawsze tutaj.
Komentarze (26)
W wiarą napisane i pięknie tak.
A ja myślę po swojemu.
To wszystko zostało wymyślone na potrzeby i zysk grupy
ludzi.
Wiara to też biznes.
Halinko życzę ci dużo zdrówka i sukcesów poetyckich.
Znakomity trzynastozgłoskowiec ze średniówką 6:7.
Życzę Tobie Halino białych, zdrowych, pogodnych i
refleksyjnych oraz pełnych wzajemnej miłości Świąt
Bożego Narodzenia. :)
bardzo lubię tak szerokie wypowiedzi pod wierszami,
dziękuję. Przeczytałam wszystkie kilka razy i z
uwagą:)Dziękuję:)
taki okrutny standard dawnych epok, że spora część
mężczzn nie dożywała wieku dojrzałego...z wielu
przyczyn. Ilość potomstwa w statystykach odzwierciedla
to okrucieństwo. Czy lepiej mieć piątkę dzieci? A może
raczej tylko jedno, gdyż kolejne potomstwo narażone
jest na ograniczenia ekonomiczne. Wiersz jest pełen
uczucia. Pozdrawiam.
Miałem klopot z tym wierszemHalinko, nie bylem pewien,
czy piszesz o Marii - po smieci zwaną Przenajświętrzą.
Ciekawe podejście do tematu tegoż konkretnego
Macieżyństwa. Troszkę mylące chyba dzisiejsze czy
wudziestowieczne rekwizyty szykowane dla Jezusa i
pierzyny - także zaciemniają obaz, co nie znaczy, ża
Maria nie mogła ich mieć w swoim domu. To jest Maria -
pokazana jako Matka - mająca pokarm do samego nieba
już w czasie ciężarności. Ta okoliczność - na samym
początku wiersza włącza intensywne myślenie. Bardzo
niekonwencjonalny wiersz, przedstawiający ciężar Jej
wiary, posłuszeństwa, odpowiedzialności i cięzar
miłości, ktory musiala udźwignąć. Szkoda, ze tak
ukradkowo tylko z samego wiersza wiemy, ze o naszej
Świętej Maryi mowa.
Nie powiem Ci jeszcze, czy wiersz mi sie podoba.nie
jestem na niego przygotowany, wrócę, poobcować z nim
muszę - jako katolik.
Pozdrawiam:)
A ja nie jestem wierząca oraz nie lubię tekstów o
tematyce religijnej. Większość z nich to takie namolne
peany, w których króluje wyświechtane słownictwo,
patos, sztampowa pobożność, kaznodziejstwo,
brak ludzkiego/ziemskiego pierwiastka oraz
ckliwe/poddańcze uwielbienie...
Natomiast Twój wiersz, jest dla mnie (jak najbardziej)
naturalnym wyrazem
miłości matczynej - tej zwykłej/nieboskiej, w całym
jej (człowieczym/kobiecym) wymiarze...
Tytuł "Ubrana w chorały", według mnie, absolutnie nie
sugeruje patosu, przecież to nie ta matka sama siebie
"wyświęciła" (ubrała w "choralną" rolę) , ale została
"odgórnie wybrana" na... świętą męczęnnicę, tym samy
pozbawiona
jakiejkolwiek możliwości odwrócenia "losu", swojego
oraz jej syna -
w imię... krzewienia (jedynej prawdziwej?) wiary wśród
"pogaństwa"?!
Boże...! :((
Wymowa wiersza bardzo do mnie przemawia, porusza
wrażliwe struny,
a na "technice"się znam, lecz... w wielu przypadkach
wcale nad tym nie
ubolewam :)
PS - dlaczego tak szybko "podwijasz ogon" i nazywasz
swoje teksty
"nieudanymi" tylko dlatego, że ktoś wyraził niezbyt
pochlebną opinię
o nich? :) Pozbądź się, ciszo, tej "maniery" (!),
oczywiście zachowując
(zdrowy) dystans do siebie i swojej twórczości :))
Gdy się ocenia wartość wiary w życiu człowieka, warto
się zastanowić nad tą zasłyszana gdzieś refleksją.
Jeśli chodzi o wiarę... ryzykujesz niewiele, a możesz
zyskać nieskończenie więcej.
"Już była brzemienna - pokarmu w niej do nieba."
Halinko - ten wers mnie wbił w fotel na kilka godzin i
aż do teraz nie widziałam kto jest peelem tego
wiersza. Dopiero spostrzegłszy Twoje objaśnienie,
przyszłam sprawdzić czy teraz lepiej odbiorę wiersz.
I dalej - (?). 1 wers.
Co to znaczy = Już była brzemienna - pokarmu w niej do
nieba./?/
Jestem matką dwójki dzieci, ale pamiętam, że pokarm
jawi się dopiero po porodzie, a nie wtedy, kiedy się
jest brzemienną. Ale to mniejsza o to, jak rozumieć
/pokarmu w niej do nieba/.
Drugie miejsce, które moim zdaniem niezbyt wpasowane,
to =
"Musiała podzielić, oddawała powoli
tego, który sercem. Po wodzie potrafił chodzić."
Wiesz, tak dostrzegam dziwną przypadłość współczesnych
autorów, którzy chcą się przypodobać nowej polityce.
Opluwać wierzenia ludów, bo to bajki (Skąd taka
pewność?) Wiara jest tylko w złotego cielca i korzyści
ziemskie. Mówią o nowym, lepszym świecie, a on jest
tak jak był, Dobry tylko dla Elit. Tysiące lat
ludzkości tego nie zmieniło i nie wiem, co by się
musiało stać, żeby uległo zmianie? :(
:)
No i dobrze Elena, na to wyglada, ze dla Ciebie
wstawiłam:)))))
loka:)))) pięciokrotnie dziękuję;)
A do mnie ten wiersz gada, chociaż nie mam syna, ale
jestem matką i kobietą i szykuję się na to kolejne
Święto ludzi, którzy chcą myśleć, że jest coś więcej
ponad luksusy i wygody świata. Nie wszystkie wiersze
muszą być doskonałe, niektóre się w swej prostocie
zwyczajnie Czuje, i tak jest z tym wierszem.
Pozdrawiam :)
Przepraszam coś mi laptop szaleje.
Piękny wiersz i na czasie.Nasze myśli biegną do tej
jednej matki i czekamy razem z nią, na narodziny
zbawiciela.Pozdrawiam.