Ubrany w lirykę[...] część ósma...
jeśli nie rozróżniam
wody kolońskiej od rosy
to na ile tam
na dnie tej buteleczki
zostało mi szczęścia
podobno
wyczerpałem już listę marzeń
jakimi mogłem ich przekonać
muszę poczekać
w Raju na wolność
powiedziałeś
zapomnij o torturze
co zgasiła ci niebo
między nami było jasno
i to pamiętaj
ich dobroć jest monotonią
nie do zniesienia
okropnym kawałem
którym się dokarmiają
rozmowy- jałowymi gadkami
o szacunku i przynależności
moralność- etykietką na pokaz
figurującą jako plan dnia
kalendarzem, bez najdrobniejszego
aktu współczucia
nawet z następnym pokoleniem
nie odgadniesz obłędu
zdolnego wychylić się jedynie
nieco dalej za framugę
w panice przed
utratą reputacji
nieuki bez wstydu
przywiązani do
betonowej budy
szczekają
na koślawe języki
każdy w swoją stronę
każdy ze swoimi prawami
nie do zniesienia
po obolałych uszach
i nic na to nie poradzisz
nie można
po prostu zapomnieć
szeregów kłótni
za które zostałeś
oskarżony
kwestia twojej litości
na dużą i małą skalę
to znaczenie tego małego świata
który oni nazywają domem
zaakceptowanie przekonania
że tak musi być
szkoda,
dlaczego tak trudno
jest przekonać aniołów i Boga
by zrobili wyjątek od słodkiej zemsty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.