uliczne spotkanie
Skradając się przez życie
Alejkami własnych myśli
tylko mgła horyzont
za mną rozprześciela
Wyłania się postać jakaś
Rozświetlając swe ślady po sobie
Kim żeś, aniele mój drogi?
Postać dziwnie skryta
Swą twarz ukrywa
Lecz idzie na mnie
W moją stronę zmierza
Chwila refleksji
Zadumy jednocześnie
Odgrzebania wspomnień
Sięgnięcia do mroków mej pamięci
Chwila ta krótka, lecz długa w
nieskończoność
Postać podeszła
oczom się mym ujawniła
To byłaś ty
Lecz słowa nie uroniłaś
Żadnego gestu po sobie, nie zdradziłaś
Czy to był znak żalu?
Czy złości zawistny ogień?
czy najzwyklejszy w świcie przypadek?
Przypuszczam, że tego się nie dowiem.
Jeśli odpowiedź z trudem, do głowy ci
wsiądzie
Wiedz, że cię przepraszam
Bo taki już zemnie człowiek
Myślałem, że będzie prościej
Lub łatwiej troszeczkę
Lecz ty masz chyba żal, wewnętrzny
I wmawiasz go sobie
To świadczy o ludziu
Niekoniecznie o mnie
Więc daj sobie spokój
O to z serca cię proszę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.