Umarłam
Wczoraj umarłam tonac w błękicie
W kwiecie wieku zakonczyłam życie
Romantycznie i śmiesznie
Znajomi stwierdzili ze statystycznie
przedwcześnie
W półsłowie zamknęłam ezystencjonalne ja
Przywieźli mi księdza
Ubrali w ciemna suknie niezrozumienia
Zapalili swiece modlac się we łzach
ze sladem cierpienia
Wszystko bylo takie wyreżyserowane
W głębi serca wymuszone przez nikogo
niechciane
Ucieli mi skrzydła wkładajac do trumny
Pododobno jak na trupa mój grymas twarzy
był zbyt dumny
A ja krzycząc w ciszy szukałam ukojenia
Bałam sie ze na pogrzebie nie będzie
przebaczenia
Czy przyjdą znajomi czy , przyjdą
przyjaciele?
Nie wiele ich było ....
Nie wiele...
A wsrod nich TY ...
Twój błękit
Twoje milczenie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.