Umarłeś...
Dla Dziabki
Umarłeś... już nie żyjesz,
Lecz dziwna jest to śmierć.
Umarłeś, a Twe serce wciąż bije,
I chyba tylko ono ma żyć chęć.
Bo jak można nazwać "TO" życiem?
Gdy radości z niego brak.
Gdy uczucia głęboko ukryte,
Gdy życie gorzki ma smak.
Gdy życie jest tęsknym marzeniem,
Uciekającym z każdym dniem.
Gdy gonisz je niestrudzenie,
Lecz ono coraz szybciej zaczyna biec...
Gdy każdy dzień jest rozczarowaniem,
Bo wiesz, że nie taki powinien być.
Gdy dzień jest ciągłym czekaniem,
Marzeniem , by wkońcu normalnie żyć.
Gdy gnębią Cię myśli czarne jak smoła,
Gdy każdy dzień sprawia Ci ból.
Gdy myślisz, że nie podołasz,
Ze ani dnia nie przetrwasz już...
Wtedy Ona się zjawia,
Zbierając w Tobie resztki sił.
Daje Ci niezbędną nadzieję,
I pragnie byś nadal żył.
Przez tą krótką chwilę,
Gdy Ona przy Tobie jest.
Czujesz, że wypełnia Cię życiem,
I, że Twe życie ciągle ma sens.
To Ona wypełnia Cię wiarą,
Nadzieją na lepsze dni.
Dni zadawać ból przestają,
A Ty... znowu pragniesz żyć...
Komentarze (1)
Po dwóch dniach przegrałem, patrzę i nie dowierzam,
czyżbym był pierwszy i ostatni, który zauważył
interesującą wymowę tego tekstu.