Umierająca nadzieja
Widzę przed sobą jasny korytarz
ciągle idę do przodu
jakaś siła mnie popycha
Światło jest takie przerażająco jasne
i czuję się zmęczony
czuję że zasnę
Mijam chwile piękne i złowrogie
muszę jeszcze długo poczekać
aby spotkać się z Bogiem
Nagle spotykam Anioła Stróża
zza Niego sylwetka
mojego Taty się wynurza
Oboje nareszcie się spotykamy
na wiecznie szczęśliwej łące
razem przechadzamy
W końcu zrobiłem coś co ma znaczenie
i znalazłem się tu
gdzie Bóg pilnuje spokojnego snu
nadszedł mój koniec
jasne światło zamyka mi skronie
Komentarze (2)
chciało by się powiedzieć, dlaczego tyle smutku w
Twoich wierszach? młody, zdolny, przystojny... a
piszesz o przemijaniu, śmierci... długo dojrzewało aby
ukazać swoje wiersze od chwili powstania.
Moja drobna uwaga dotyczy powtórek słów: jasny -jasne,
czuję -czuję, spotkać-spotykam. Można by było pokusić
się o inne słowa, bo tak troszkę psuje mi odbiór
wiersza.
możemy utracić wiarę,
miłość wypali oczy
a nadzieja nie umiera ona trwa przy nas i pozostanie