Z umieraniem do odzysku
„ulicami co świat mi zamknęły na rygle na dworzec i przez kolejowe tory chodziłem cichy i wystygły gdzie kiedyś żywy chodziłem upiorem”
kiedyś byłem przekonany (że już)
umarłem z głową roztrzaskaną
o wiatru szelf
sądziłem że nie żyje (jak to)
andrzej nie żył, w surducie
był nocą pociętą
bliznami światła latarni
epitafium jednak nie mogło być
wierszem zgniecionym ptakiem
papieru
nie przeczytałem tekstu
tego co m a ł y m d r u k i e m
dzierga niewidzialność
myślałem żem już martwy (lecz)
zostałem odzyskany !
każda moja myśl w innym
pojemniku
dowiedziałem się że
jestem wtórny w koszu
na tworzywa sztuczne
a niebo nie miało
odwagi rozedrzeć szat
błyskawicą
okształciłem się w puszcze
na muskulaturę, serce
zmieniłem w gwiazdę ziarnka
piasku
szkło wrzuciłem z krwią
do bezdennego pojemnika
tworząc witraż
nawrócony czuje się
tak dobrze zakonserwowany
w bandażach ciszy jak
mumia
teraz
panowie informatycy
odzyskują mi upiora
z mojego twardego charakteru
programami anty-kastetowymi
lutują żyłki rtęci
każdego włosa
po dializie dnia i nocy
i uszytej na mą miarę
ekshumacji
zasiadam do stołu
by grać w karty
z lekarzami tasuję
talię twarzy nie patrząc
na ręce-żyję.
"dni młodości stęsknionej i pustej uderzonej w żywe sercem nożem uderzonej kastetem w usta"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.