Umysł i paranoje
Ludzki umysł zaprzątały
Od początku istnienia świata naszego
Co jakiś czas się w nim rozrastały
I harcować zaczynały na całego.
Najpierw niby spokojnie i nieśmiało
smakować życie zaczynały
Jednak szybko więcej im się chciało
Całkowicie ludzkie życie odmieniały.
To co święte było niszczone
Rozpusta i grzech na piedestale
Miłość i dobro poniżone
W kąt gdzieś poszło morale.
Diabeł świętował od rana do wieczora
Odnosząc zwycięstwo bez trudu
Lecz rozliczenia wkrótce przyszła pora
I trzeba było oczyścić się z brudu.
Urojeń ciężar głowy podnieść nie
pozwalał
Paranoje zbyt mocno się porozrastały
Zamiast ku światłu - po plecach paranoi
Ludzkie żywota w otchłań spadały.
Tam już król piekielnego żywota
Ręce zacierał z wielkiej radości
Wciąż miejsce znajdował niecnota
Dla tak wielu oszalałych gości.
Na nic płacze, błagania i lamenty
Obojętnie czy ktoś duży czy mały
Umysł ludzki popadł w odmęty
Paranoje niejednemu życie zmarnowały.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.