Unicestwienie
W czasie letniego spaceru
Gęstym chłodnym parkiem
Drzewo spadło z wielkim hukiem
Zwaliło się całym ciężarem
Spróchniałym i starym pniem
Skończyło się życie drzewa
Potrzebnego tak...
I nagle zapadła cisza
Z chmury umarłych listków
Spadł deszcz szkieł
Ostre sopelki
Wbijały się we wszystko co żywe
Ten płacz tak jak szelest
Zniknął w otchłani serca
Ono należało do drzewa
Słońce posmutniało nagle
Wylało się mgłą promyków
Zimnych i mroźnych jak lód
A po chwili zgasło
Zasłoniła je chmura żalu
Później nikt już nie pamiętał
O drzewie co zmarło
Wszystko wróciło do życia
Zapominając, że życie wymarło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.