Uniesienie
Przyszedłeś wreszcie....
tak wyczekiwany....
wytęskniony....
podbiegłam prędko i na szyję Ci się
rzuciłam
ale Ty delikatnie mnie od siebie
odsunąłeś
byłam zaskoczona....
załamana.....
poczułam się niechciana.
Ty wyczułeś co się dzieje
i na uszko mi szepnąłeś
dzisiaj spełnią się marzenia Twe
więc już nie płacz i uśmiechnij się.
Nie wiedziałam co mam myśleć lecz poddałam
się.
Zasłoniłeś mi oczy i poprowadziłeś
drogą....
ścieżką....
nie wiedziałam gdzie jesteśmy
ale moje serce tak drżące zaufało Ci.
Nagle przystanąłeś i zdziwiłam się.
Już opaskę ściągać chciałam
Ale Ty przeszkodziłeś mi....
Twoje ręce po mym ciele błądzić zaczęły
A usta ust szukały....
Przestraszyłam się i odskoczyłam w
bok....
Serce me waliło szybko
Oddech niespokojny w piersi drgał....
Podszedłeś do mnie i
pocałowałeś....
rozebrałeś....
a potem smakowałeś
Moje ciało odpowiadało na twoje
pocałunki....
dotyk....
czułam jak w powietrzu się unoszę
i spadam nagle w uniesienia żar....
Gdy było po wszystkim opaskę mi zdjąłeś
a ja podziękowałam za ten dar
za to że poczuć mogłam
ile dla mnie jesteś wart!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.