Untitled
„Wieczór
Blednie światło kończącego się dnia
Promienie zachodzącego słońca przyoblekają
świat w purpurę
Wschodzący księżyc im się kłania
Cienie drzew stają się bure.
Ptaki gnieżdżą się na ich gałęziach
Świergotając układają się nawzajem do
snu
By odpocząć po ciężkich życia piętnach
Zasypiają, czuwając bez tchu.
Noc
Świat okryty mroku kurtyną
Pogrążony w letargu beztrosko śni
Ulice miast oświetlone lamp platyną
Odgłos nocy – jak tajemniczo on
brzmi.
Samotna noc na ławce w parku
Widok spadających gwiazd pobudza
marzenia
Odpływam z tego świata stojąc na burcie
widma statku
Wykrzykuję ku miłości falom swoje
pragnienia.
Poranek
Brzask dnia ogrzewa zmarznięte nocą
ciała
Rosa na trawie mieni się tęczą kolorów
Noc kolejny raz przeszłością się stała
Znika żegnana bez słów.
Wszelkie stworzenie otrząsa się ze snu
drętwego
I podrywa się do kolejnego monotonnego
lotu
Dzień za dniem dąży do nieznanego celu
swego
Przeciskając się przez coraz węższe luki
losu płotu.”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.