Upadek
Pokotem leżą słowa.
Padły niemal wszystkie,
bez większych obrażeń i bez skutku.
Głuche one i głusi na nie.
Spokoju zaznają w moim niepokoju,
czułe, szeptane, czasem niechciane.
Wypowiedziane mimo woli i z jej
aprobatą,
wymodlone, wyśnione, natchnione,
błagające z nadzieją i bez niej,
z uśmiechem, z przymrużeniem,
z oczu i z serca,
i wcale nie jest mi lżej.
Z duszy, nigdy bezduszne.
Zgadniesz, które zostały?
Nieśmiertelne, jaśminowe, już ostatnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.