upadek
Płynąc na grzbiecie
spienionej fali
zgubiona nadzieja
wyciąga dłonie ku słońcu,
za horyzontem wszak będzie
spełniona
w zacisznej przystani.
Uderzeniem nagłym zbudzona
gubi słone marzenia
na przybrzeżnej skale.
Płynąc na grzbiecie
spienionej fali
zgubiona nadzieja
wyciąga dłonie ku słońcu,
za horyzontem wszak będzie
spełniona
w zacisznej przystani.
Uderzeniem nagłym zbudzona
gubi słone marzenia
na przybrzeżnej skale.
Komentarze (9)
Są różne fale: te które gubią marzenia i te co je
kradną pozdrawiam
ładna, refleksyjna miniaturka
czasami jakaś siła ciągnie nas na dno by potem znów
wypchnąc w górę ku słońcu
spokojny ciepły
Pozdrawiam
Piękny wiersz. Cieszę się, że wczoraj cię rozbawiłem.
Pozdrawiam serdecznie.
Często, bardzo często tak bywa. Trzeba niezwykłej
siły, by ja wyciągnąć znowu na powierzchnię.
Pozdrawiam serdecznie autorkę.
Chwile rzeczywistości są cierniami, które zdrapują z
nas marzenia, ale za to zachód jest ich wiśniowym
ziszczeniem.
Żeby odkrywać rzeczywistość, trzeba gubić marzenia!
Pozdrawiam!
metaforyczna miniatura, ciekawa
Smutny wizerunek życia przedstawiasz wierszem a raczej
tego, co po nim zostaje. Przedwiośnie a ja i tak
optymistyczne myśli mam i tobie takich również życzę.