Upadek
Stalowe gwoździe
zagnieżdżone w mojej głowie
pewien ucisk który nie daje spokoju
połączenia w ramionach
spawy innymi słowy
dawno przed wiekami
staneły w obliczu sromotnej klęski
mój czas jak i moich poprzedników
nie istniał
fakt bytu na stałe
zadomowił się w mojej głowie
nie dawał spokoju
uwalniał ale i przerażał
być narzędziem myślą rodzącą
siłą mężczyzny
zainicjowaną w jego lędźwiach
wolna wola zabawka naiwnych
iskra która rozpala
szybki płomień gaśnie po chwili
świat bez ludzkich dusz
ja nadal istnieje
na nic się nie zdaje ot proste słowa
kiedyś byłem kochany bądź lubiany
milczenie każdego kawałka
mojej skóry męczyło mnie
jest tylko ściana
pustelnik dźwigający latarnię
chęć wędrówki zatruła me serce
byłem kiedyś księciem
pamiętasz te czasy drogi Jeremiaszu
ojciec dał nam wtedy po denarze
ja wydałem wszystko ty zatrzymałeś
nienawidzę i kocham cię za to
czemu jesteś tak podobny
czy to iluzja chęć poznania
co czai się na końcu noża
Komentarze (1)
W tym wierszu jest wg mnie wiele naprawdę dobrych
frgmentów, lekko skróciłbym całość.