Upadek z wysoka
Srebrzysta woda, złociste słońce,
Płynąc po wodzie w bardzo gorące
Dni wakacyjne zamyka mi oczy,
Otwiera duszę na zew ochoczy.
Szepcze mi on do ucha po cichu,
Abym poprzez deszcz wichur,
Rozterek i natrętnych jaźni,
Oddała się znów mej wyobraźni.
Słuchała jej niczym posłuszna córeczka,
Nie myśląc co mówi ta moja mateczka.
Przez łąkę kwiecistą przebiegłam,
Chmur najwyższych wnet dosięgłam.
W jednej chwili na ziemię znów spadłam,
Potem poczułam jak głowę mą kładłam
Na miękkiej poduszce u siebie w pokoju,
Budząc się znów wśród niepokoju.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.