Upadły pacjent
I tak mam na codzień w pracy...
Przyszedł potulny cichutki
przysiadł na skrawku fotela
przyniósł mi w prezencie
sztylet błagalnego wzroku
popsioczył głosem strachu
popsuł mit o mężczyźnie
popatrzył na obce cierpienia
wyszedł z dumą i nakłutą żyłą
autor
nadzieja-speranza
Dodano: 2010-03-12 13:21:16
Ten wiersz przeczytano 914 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.