Upragniony raj
Ujrzałeś upragniony raj
Kiedy leżałam wśród traw
Ciało moje jak bochen chleba
Lśniło i mamiło
Dłonie ku Tobie
Stałeś się sokołem
Delikatnie opadłeś na ciało moje
Oczęta zamknęłam
Z uśmiechem Ciebie przyjęłam
Trawy szumiały
Cykady nam grały
Na harcach noc nas przyłapała
Szalem gwiezdnym okrywała
Aby Tobie świat nie przeszkadzał
Kiedy będziesz ten bochen chleba zjadał
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.