Uprościłem Cię słowem
Ukochana
zapamiętałem tylko mokre przebiśniegi
niepoetycko złożone pod stopy
w ramach czasu mieścisz mi się do połowy
wtedy mogłabyś rodzić dzieci
układać na gałęziach jak pierwsze liście
nie chcę cię dotknąć ani pocałować
wystarczą mi latawce puszczane po zachodzie
słońca
rozhuśtane stopy przenoszące ciężar
ciała
tak bym wędrował tysiące dni i nocy
teraz jest tu pusto język rozsypuje słowa
jak kwiaty rzucane przez dzieci w Boże
Ciało
przy próbie kochania ktoś powiedział
-lepiej umierać przy zamkniętych
dłoniach
Komentarze (15)
romantyczny delikatny dotykad uszy.
List pełen wzruszeń .
Owszem, list poety do ukochanej osoby, do osoby za
którą tęskni wiecznie i wie, że nadal będzie tęsknił.
Prześlicznie... choć smutny ...
świetnie oddane uczucie niespełnienia i żalu:)
Smutny...robi wrażenie, tyle pięknych metafor,
obrazów-kawał dobrej poezji.
Poetko- przemawiasz ludzkim głosem.Pozdrawiam@
Poetycko się narobiło, a to u poety jest siłą!
Jak zwykle, swietny...
Ach gdybysmy sie spotkali w mlodosci.A teraz?
"wystarcza mi latawce puszczane po zachodzie
slonca"Pieknie,ale bardzo,bardzo smutno.+++
fantastycznie, pozdrawiam,Wspomnienie.
dobry, puenta do przemyślenia (bez "Ukochana", zbyt
patetycznie, potem już swojsko - ale autor tu rządzi:)
Biorę całość bez poprawek. :))
Kasajacy bol,stacza wszystko w nicosc
poeto, skromny, bez pierwszego wersu, jak dla mnie:)